Tu trenujemy Martial Arts Academy in NY. /lipiec 2023/
Ale najpierw Nowy York. Lot opóźniony 3 godziny czyli powinni zwracać część kasy. Pilot podobno wyrobił się do 2.55, ale wszystko jest nagrane do momentu otwarcia drzwi od samolotu /a nie samego lądowania/.
Jest sporo czasu na ostatnią część przygotowań do zawodów. Zawody są podobnie jak w ubiegłym roku w Fort Lauderdale – czyli na Florydę trzeba będzie dolecieć. Zgłoszonych jest ponad 2 tysiące zawodników. Będzie z kim walczyć w +100 tce i oczywiście w „Open”. Praktycznie od jutra treningi w MAA na Brooklynie – hhee czyli u Wojtka. Startuje jeszcze Krylo w kategorii do 100 kg – trenujemy razem. Walki mamy 30-tego lipca i lecimy na dzień przed, inaczej jak w zeszłym roku kiedy trenowaliśmy tydzień w Miami Beach – co raczej było hmm….ciekawe /o tym innym razem/
Lecimy na Florydę:
To znaczy tak nam się wydaje – siedzimy w samolocie, pasy zapięte, kołujemy i…….nic się nie dzieje 3 godziny. Po tym czasie dowiadujemy się że wszystkie loty na Florydę zostały odwołane /jakiś huragan, a to przecież Trójkąt Bermudzki/ i wychodzimy z samolotu tzn. my i z nami setka ludzi / tylko my nie klniemy i myślimy co robić/. Znajdujemy połączenie od strony lądu z Filadelfii – ok 100 km od nas ale co robić – wynajmujemy auto i walimy do Filadelfii.
Jak widzicie na dworze leje, wpadamy na lotnisko w ostatniej chwili, … i czekamy….czekamy, /też 3 godziny/ wreszcie startujemy i przed nami „tylko” 3 godziny lotu bezpośrednio do Fort Lauderdale. Lot to koszmar, trzęsie , rzuca mijają kolejne godziny a my ciągle w powietrzu, wreszcie lądujemy – chyba na resztkach paliwa bo lot ponad 5 godzin. Za 4 godziny Krylo ma pierwsza walkę – bierzemy taxi na halę.
Hala już pełna zawodników – rozgrzewka, waga Artur kładzie się spać na macie do rozgrzewki. Pierwsza walka za ok. 5 godzin.
Czas walczyć
Najpierw + 100 kg – losowanie może być, w trzeciej walce mam trudnego gościa, w drugiej połówce jest Kubańczyk z „Grand Slamu”, ale z nim to ewentualny finał. Pierwsze dwie walki poszły, ale niewyspanie trochę tłumi. Trzecia niestety w plecy /choć były momenty na skończenie gościa, ale zmęczenie wylazło – trzeba się skoncentrować na repasażu.
Kurde wszystko wygrane i brązowy medal, a ten z którym Artur przegrał …bez medalu.
Krylo wygrywa swoją wagę do 100 kg.
W „Open” wszystkie wygrane i złoto. Kondycja Arturowi jakoś wróciła. Wracamy wykończeni ale to nie koniec przygód…….
Okazuje się , że mamy za dużo bagażu podręcznego i „baba” chce 100 dolców za nadbagaż nierejestrowy.
Ale od czego pomysłowość ubieramy wszystko na siebie / spodnie na to dresy, na to kimono/ – Artur wchodzi na lotnisko w kimonie z medalami – nikt się nie czepia…nie dziwi..lot już normalny.
W Nowym Yorku Treningi na siłowni, na macie i na ergometrze /oczywiście kontrola RP działa heheheh/
Ciężar niezbyt wielki 120 – ale po zawodach relaks
ale w NY są eleganckie kluby – można odwiedzić..popatrzeć… Deelancy na Manhattanie i niedługo trzeba wracać.
Achaaaa…..jeszcze tylko…./dzisiaj mało ludzi ale jest wcześnie/
szachy na Union Square /nowy przeciwnik/ … i dopiero wtedy można wracać